Zaginął 12 lipca 2011 r. we Włoszech, ostatnie znane miejsce pobytu Fiera del Mediterraneo w Palermo.
Od czasu kiedy wyszedł z domu jego rodzina przeżywa katusze. Codziennie pytania: co się stało?, gdzie jest? i czy nie potrzebuje pomocy? przewijają się w myślach najbliższych...
Marcello wyszedł z domu 12 lipca do warsztatu stolarskiego brata, powiedział, że wróci za kilka godzin. Nie wziął ze sobą dokumentów ani telefonu.
W dniu zaginięcia miał 20 lat, Oczy: brązowe,Wzrost: 175 cm, Włosy: ciemne,
Znaki szczególne: trądzik, blizny na wewnętrznej stronie prawego nadgarstka.
Dziewczynki uprowadził ich ojciec, który nie mógł się pogodzić z odejściem żony. Bliźniaczki zabrał pod pretekstem wycieczki, ale w rozmowie z żoną groził samobójstwem. Matka zaniepokojona o losy dzieci zawiadomiła policję. Ciało mężczyzny znaleziono, dzieci nie.
Cała Europa ich szukała, o ich zaginięciu rozpisywały się wszystkie gazety, pokazywano zdjęcia w telewizji, internecie, rozwieszano plakaty, ale nie nastąpił żaden przełom dzięki któremu można byłoby je odnaleźć, aż do teraz.
Zobacz kogo szukają, to nic nie kosztuje, może kogoś rozpoznasz i przyczynisz się do odnalezienia czyjejś bliskiej osoby. Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi prowadzi poszukiwania nad zaginionymi -> zdjęcia
Wydział Dochodzeniowo- Śledczy Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu prowadzi sprawę znalezienia zwłok n/n mężczyzny w 2012 roku w Poznaniu.
2 grudnia 2012 roku na terenie starej lokomotywowni przy ul. Kobylepole w Poznaniu znaleziono nieżyjącego n/n mężczyznę. Policjanci prowadzący sprawę po wnikliwej analizie zabezpieczonych śladów na miejscu, ustalili że zwłoki w to miejsce zostały najprawdopodobniej przetransportowane. Denat był niekompletnie ubrany, nie adekwatnie do panujących warunków atmosferycznych i pory roku. Sekcja zwłok jednoznacznie wykazała, iż przyczyną śmierci mężczyzny były urazy głowy i jamy brzusznej. Znakiem szczególnym mężczyzny jest brak dwóch palców (kciuka i wskazującego) u lewej ręki.
Policjanci zajmujący się tą sprawą, proszą osoby które mogą pomóc w identyfikacji denata lub posiadają jakąkolwiek wiedzę o przyczynach jego śmierci, o kontakt osobisty z Wydziałem Dochodzeniowo-Śledczym Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu na ul. Szylinga 2, bądź telefoniczny pod numery 061 84 130-77, 061 84 130 – 90 ( w godz. 8.00 – 15.00) lub 997 (czynny całą dobę).
Anna wyszła z domu około godz. 22.00, po kłótni z mężem i ślad po niej zaginął.
AKTUALIZACJA: Pojawiły się nowe okoliczności, mąż Anny został aresztowany pod zarzutem zamordowania żony. Sprawa jest o tyle zawikłana, że aresztowany Marek G. jest policjantem, i miał prawdopodobnie wpływ na prowadzone poszukiwania. Wiele niejasności, wiele kontrowersji ... fakt jest jeden Anny nie ma, czy rodzina kiedyś ją odnajdzie żywą lub martwą zostaje bez odpowiedzi. Czekamy na dalszy ciąg wydarzeń. Plakaty Anny i komunikaty będą nadal do pobrania, będzie tak do czasu wyjaśnienia co się stało 7 lipca w nocy.... Policjant z Sosnowca aresztowany za zabójstwo żony Oto co pisze mama Anny: "W moim życiu pojawia się druga mała
istotka. Dbasz o nią. Uczysz jak żyć. Patrzysz na nią i podziwiasz jak szybko
rośnie i coraz bardziej wychodzi spod twoich skrzydeł. Martwisz się, co ją w
życiu czeka. Każda matka wie, że ptaszyna musi wylecieć z domu. Taką radością
mojego życia jest Ania. Daje mi wiele radości, chociaż to jest normalne życie.
Nieraz Ją pytałam- "skąd Ty to wszystko wiesz? Od ciebie mamińko."
Przecież dzieci to my. Relacje między mną a Anią nie są kumpelskie. To zdrowy
kontakt między matką i córką. BARDZO mi Jej brak. Przepraszam moją pierwszą
Córkę. Kocham Cię bardzo. Sama jesteś matką. Ty jesteś a za Anią krwawi mi
serce".
Policja z Łodzi prosi o pomoc w ustaleniu tożsamości kobiety!
Kobieta cierpi na zaniki pamięci, twierdzi, że nazywa się Teresa Owczarek , nie pamięta czy ma rodzinę i gdzie się urodziła.
Wszystkie osoby mogące pomóc w ustaleniu tożsamości kobiety proszone są o kontakt z IV Komisariatem KMP w Łodzi ul. Kopernika 29/31 telefon42 665 23 46 czynny w godzinach 8.00-16.00 lub całodobowo 42 665 23 00. link do-> artykułu
Jednie spać przyszliśmy, jedynie śnić przyszliśmy nie jest prawdą, nieprawdą jest że przyszliśmy na ziemię, żeby żyć udaje się zazielenić naszym sercom, w trawę wiosenną przyszliśmy się zamienić udaje się rozchylić płatki kwiatem jest nasze ciało daje kilka kwiatów i schnie
Był sobie człowiek... Nigdy już nie spojrzymy sobie
w oczy, nigdy nie zobaczę uśmiechu i nie usłyszę
barwy jego głosu. Tyle miałam mu powiedzieć…
Najbardziej żal tych lat, które nie
nadejdą, wspólnego czasu, którego nie będzie, żartów, śmiechów, kłótni, gestów,
szaleństwa...
Nie chce wspominać długich lat poszukiwań,
zamartwiania się, nie chce rozkładać na czynniki pierwsze ostatnich momentów
życia, chociaż to silniejsze ode mnie, chce zachować te chwile wspólnie
spędzone. Jak to między rodzeństwem bywa, walczyliśmy ze sobą, kłóciliśmy się i godziliśmy… On pierwszy był drogowskazem dla mnie, podsuwał książki, płyty i filmy, otwierał dla mnie świat inny, świat fantastyki i kosmosu. Przebywanie z nim w pewnym sensie mnie też ukształtowało,
żeby nigdy nie odpuszczać, żeby walczyć? Walczyłam, żeby go odnaleźć, obiecałam
to sobie i słowa dotrzymałam. Nie czuję jeszcze ulgi, może nigdy nie poczuję, że się udało osiągnąć
niemożliwe po tylu latach, wiadomość o jego śmierci ścięła mnie i całą
rodzinę z nóg, bo nadzieja umiera ostatnia. Mogę jednak Andrzeja pożegnać, już nie trwa w zawieszeniu między życiem a śmiercią, wiem, że jego już tu nie ma.
Nigdy nie przestanę go kochać i zawsze będzie dla mnie i rodziny bo "Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci".